Karolina Restricted
1/5
Niestety fundacja powstała w trakcie mojej psychoterapii i bardzo wpłynęła na jej rozwój, może dlatego mam z nią złe skojarzenia. Pewnie nie wszyscy psycholodzy zaangażowani w fundację działają na tej zasadzie, ale jej prezes pozwoliła sobie na bardzo intymne kontakty z pacjentami pod przykrywką ich działań dla fundacji, wiązało się to nawet z odwiedzaniem i nocowaniem u terapeutki w domu. Rozumiem, że ci pacjenci, zresztą potem ze zmianą statusu po kilku miesiącach odwiedzania jej w domu na byłych pacjentów, a potem pewnie w ogóle ze zmienionym statusem jakby nigdy nie byli pacjentami bardzo ochoczo się zaangażowali, ponieważ na pewnym etapie niemal każdy chciałby spędzać więcej czasu ze swoim terapeutą zafascynowany tym co wydaje się dawać. Byłam oczywiście zazdrosna i wciąż czekałam na swoją kolej, ale potem już tylko zniesmaczona, a wręcz przerażona obserwowaniem tego. Czułam się też gorsza, właściwie ustalona między nami wersja była taka, że oni są zdrowsi dlatego mogą ją widywać poza psychoterapią, a ja jestem tak bardzo chora, że nie mogę i nie wiadomo co będzie jak będę zdrowsza, być może drzwi do spotkań poza terapeutycznych będą wówczas otwarte. Z perspektywy czasu uważam to za bardzo krzywdzące i chętnie poznam osoby, które mają podobne doświadczenia by o tym porozmawiać i wesprzeć się nawzajem. Inny psychoterapeuta zwrócił nawet uwagę, że być może wcale nie jestem tak bardzo zaburzona jak się wydawało, ponieważ taka psychoterapia jaką przeszłam z Prezes Fundacji mogła powodować ogromną frustrację. Żaden inny psychoterapeuta nie uważał też, aby kary finansowe za kaleczenie się, które dostawałam były etycznie poprawne choćby miały służyć jako ostateczna broń, aby uchronić mnie od kaleczenia się. Zresztą trochę się w tym wypłaciłam, ale nie podziałało. Myślę też, że gdybym wcześniej nie była zaangażowana w psychoterapię z tą terapeutką pewnie tak jak inni skorzystałabym nieodpłatnie na działaniach fundacji pewnie tak jak to dzieje się w przypadku osób ją chwalących. Mi niestety nie było to dane i stało się przeciwnie, ponieważ ciągle słyszałam jak fundacji jest ciężko i nikt jej nie wspiera, sama dałam na nią ogromne datki, licząc również na to, że być może będzie mi dane dzięki temu być "bliżej", a Pani Prezes dyktowała mi tylko tytuły przelewów. Suma sumarum pewnie był jakiś pozytywny wpływ tej całej psychoterapii, ale bardzo, bardzo powolny, z mojej perspektywy nie warty poświęconego czasu, wkładu finansowego i frustracji związanej z tymi sytuacjami pobocznymi np. obserwowaniem przyjaźni z innymi pacjentami. . Kilka naszych ostatnich spotkań było na kredyt, którego nigdy nie spłaciłam, ale uważam, że spłaciłam go w karach i częściowo ogromnych datkach na fundację Danuty, których dzisiaj żałuję.
Z działań terapeutycznych korzystne było to, że kiedy już się do niej przywiązałam namówiła mnie na branie leków grożąc, że jeżeli się nie zgodzę przerwiemy terapię. Leki spowodowały odwrót w anoreksji i bulimii. Niestety nie zaobserwowała tego, a taka powinna być jej chyba rola skoro tak usilnie mnie na leki namawiała tzn. nie zwróciła uwagi, że zachowuję się po nich zbyt entuzjastycznie, a wręcz opanowuje mnie mania także ta dotycząca objadania się. Wizyta psychiatryczna niestety nie pozwala na zauważenie niektórych niuansów, na co wydaje się pozwala sesja psychoterapeutyczna kiedy pacjent bardzo się otwiera. Ja sama tego nie widziałam, a okazuje się, że zmniejszenie i dopasowanie odpowiedniej dawki tego samego leku było złotym środkiem na wszelkie nieprzyjemności związane ze skutkami ubocznymi min. właśnie objadaniem się. Brak dostatecznej uwagi tej kwestii przypłaciłam między innymi otyłością.Nie wiem czy jej wiedza jest jakaś imponująca. Nie sądzę, raczej wiele rzeczy ściągniętych z internetu, może co nieco z książek.Nie było w naszych sesjach nic odkrywczego czym potrafiło mnie zadziwić już pierwsze spotkanie z innymi psychoterapeutami rzucającymi różne konkretne informacje z zakresu wiedzy psychologicznej na temat emocji, działania człowieka, zaburzeń itp.
.......